Kto czyta, nie błądzi.

13 powodów – trzecia odsłona

13 powodów Obálka knihy 13 powodów
13 powodów
Jay Asher
kryminał, obyczajowy
Netflix
2019
serial (3. sezon)
Jessica Yu, Michael Morris, Aurora Guerrero, Bronwen Hughes, John T. Kretchmer, Kevin Dowling
Dylan Minnette, Katherine Langford, Christian Navarro, Alisha Boe, Brandon Flynn, Justin Prentice, Miles Heizer, Ross Butler, Grace Saif
Selena Gomez, Steve Golin

Od samego początku trzeciego sezonu wiadomo, o co chodzi. Negatywny bohater Bryce Walker, gwałciciel i bezduszny synalek bogatego tatusia zostaje zamordowany. Problem w tym, że wszyscy bohaterowie poprzednich dwóch sezonów, których widzowie pokochali, chcieli śmierci Walkera. I któreś z nich to zrobiło. Pojawia się też w serialu nowa postać. Jest to dziewczyna, która przybywa do miasteczka i będzie chodziła również do liceum Liberty. To ona staje się narratorką.

Trzeci sezon serialu „13 powodów” to całkiem niezły kryminał. Już na samym początku mamy trupa. Bryce Walker zostaje zamordowany, a że wiemy z poprzednich sezonów, że to było paskudne bydlę, więc mało kto się smuci. Gorzej, że każdy z bohaterów – zaczynając od Claya Jensena po matkę Bryce’a – może być mordercą. Każdemu Bryce uczynił jakąś krzywdę sam lub za pomocą innych osób. W zasadzie wszyscy go nienawidzą, bo wiemy już, że nie tylko zgwałcił kilka dziewcząt, ale miał sporo innych rzeczy na sumieniu.

Nowa postać w serialu, maturzystka o imieniu Ani, prowadzi własne śledztwo. I w każdym kolejnym odcinku odkrywa nowe tajemnice. Coraz dobitniej widać, że chętnych do szybszego usunięcia Bryce’a z tego świata jest tylu, że muszą stanąć w kolejce. Każdy może być winny. Łącznie z nią, bo i ona zaczyna mieć swoje powody, żeby drania nie lubić. Te kryminalne wątki są poprowadzone świetnie, z doskonałym zwrotem akcji na koniec. Szkoda tylko że ciągnie się to przez trzynaście odcinków jak amerykańska guma do żucia.

Clay Jensen jest wzruszający

Poza tym „13 powodów” to też wyciskacz łez. Lepiej zaopatrzcie się w duży ręcznik, bo chusteczki to za mało. Okazuje się, że wszyscy nastolatkowie z liceum Liberty to biedni i skrzywdzeni w taki lub inny sposób ludzie, którzy niczym ten Syzyf wykonują ciężką pracę nad sobą. Oczywiście mamy do bólu zgrane wszystkie możliwe stereotypy, które w finale kończy wielkie i wspaniałe „kochajmy się”. Poczułem się jak w finałowej scenie „Zemsty” Fredry.

Oczywiście całość podlana jest całym wiadrem dydaktycznego sosu w stylu: „Jesteście fajne dzieciaki i powiedzcie o wszystkim dorosłym, a oni wam pomogą, bo przecież od tego są”. Tylko każdy pierwszaczek, któremu podczas pierwszej wizyty w szkolnym kiblu zanurzono łeb w sedesie, wie, że to tak nie działa. Dorośli mają swoje ważniejsze problemy i najczęściej chcą iść szybko do domu. Przekonaliśmy się o tym w poprzednich sezonach. Trener krył gwałty swoich sportowców, zarabiał dziesięć razy więcej niż szkolny psycholog, który zresztą miał wszystko gdzieś. Jednym słowem młodzież musiała sobie radzić sama. No i poradziła. Niestety, będzie sezon czwarty.

Print Friendly, PDF & Email