literatura faktu
Arbitor
2018
książka
510
Tysiące godzin w IPN, Bibliotece Narodowej i Archiwum Akt Nowych. Dziesiątki rozmów ze świadkami historii. Ponad 400 dni spędzonych nad starymi dokumentami, pisanymi niejednym alfabetem. Tomasz Piątek kontynuuje swoje śledztwo. Szuka odpowiedzi na pytanie: jak to się stało? Skąd na polskiej scenie politycznej i w gabinetach ministerialnych wziął się Antoni Macierewicz? To, co Piątek odkrywa, zaskoczy nawet tych, którzy przeczytali książkę „Macierewicz i jego tajemnice”. Jak się okazuje, w komunistycznej Służbie Bezpieczeństwa działała grupa wybitnie inteligentnych i bezwzględnych funkcjonariuszy ściśle związanych z Moskwą.
Druga książka o Macierewiczu, której autor dał podtytuł „Jak to się stało”, usiłuje odpowiedzieć na pytanie jak to się stało, ze jedną z najważniejszych osób w państwie, ministrem obrony stał się człowiek o tak podejrzanej przeszłości, jak to tylko możliwe. Patrząc na wyczyny Macierewicza – począwszy od 1992 roku – ze zdumieniem obserwujemy karierę polityczną człowieka oplecionego powiązaniami z GRU, z rosyjską mafią, z podejrzanymi osobnikami z różnych stron świata.
Książkę czyta się ciężko. To nie jest beletrystyka, tu nie ma wartkiej akcji. Wszystkie postacie są rzeczywiste i trzeba uważnie czytać wszelkie przypisy autora, by nie pogubić się w gąszczu wydarzeń i postaci.
Czy powiązania Macierewicza są przypadkowe? Czy sieć tych powiązań, opisana w pierwszej książce Tomasza Piątka, to zwykły zbieg okoliczności? Czytając tę książkę – z coraz większym przerażeniem i zdumieniem dochodzimy do wniosku, że zbyt wiele w tym wszystkim oczywistych powiązań. Że to nie mogą być sprawy przypadkowe. Kto tak naprawdę sprawuje władzę w Polsce? Jaki wpływ ma na polską politykę Macierewicz. Jak przebiegała próba zamachu stanu w 1992 roku. Dlaczego Macierewicz nie sierdzi w więzieniu. Czy rosyjskie służby specjalne faktycznie sprawują władzę za pośrednictwem swoich agentów wpływu w Polsce?
Nie na wszystkie pytania znajdziemy w tej książce odpowiedź. Jednak po jej przeczytaniu na niektóre z tych pytań odpowiemy sobie sami. Jednak nie będą to optymistyczne odpowiedzi.