Cudotwórcy
satyra, parodia
HBOMAX
2019 - 2023
serial
David Wain, Heather Jack i inni
Daniel Radcliffe, Steve Buscemi, Karan Soni, Geraldine Viswanathan, Jon Bass
Steve Buscemi, Daniel Radcliffe, Nate Young i inni
Dwaj aniołowie próbują przekonać Boga, aby nie niszczył Ziemi i nie skazywał ludzkości na zagładę. Tak zaczyna się sezon pierwszy tego serialu. Następny rozgrywa się w alternatywnym średniowieczu. Kolejny na Dzikim Zachodzie, a czwarty jest postapokaliptyczną komedią z aluzjami do "Terminatora" i "Mad Maxa".
Steve Buscemi to niewątpliwa gwiazda serialu „Cudotwórcy”. Jest Bogiem. Bóg to analfabeta i głupek. Ma coraz to bardziej idiotyczne pomysły, a jako szef korporacji Niebo S.A. kompletnie sobie nie radzi. Cała korporacja trzyma się na kilku osobach. Jest to grupka aniołów, które pragną nie dopuścić do zniszczenia Ziemi. W sumie to patrząc na dzieje naszej planety, byłbym w stanie uwierzyć w takiego Boga.
W sezonie drugim występuje ta sama ekipa. Buscemi nie jest Bogiem, ale sprzątaczem gówna. Druga gwiazda serialu Daniel Radcliffe jest niezgułowatym księciem. Dziedzicem tronu. Zaś trzeci sezon serialu „Cudotwórcy” rozgrywa się na Dzikim Zachodzie. Radcliffe jest pastorem, który ma ambicję doprowadzić grupę osadników do Oregonu. Buscemi jest zapijaczonym rewolwerowcem, który podejmuje się tego zadania.
Ostatni jak na razie sezon tego serialu nosi podtytuł „Koniec Czasów” i jest postapokaliptyczną satyrą na ludzkość i cywilizację. Radcliffe jest parodią Mad Maxa, zaś Geraldine Viswanathan jego antagonistką nieco tylko przypominającą Cioteczkę Entity ze słynnego filmu. Oboje zakochują się w sobie i po zawarciu związku udają się do czegoś w rodzaju postapokaliptycznego miasta. Zamiast zmierzać przez Pustkowia, grabiąc i mordując, prowadzą nudne życie.
Buscemi jest tym razem postapokaliptycznym biznesmenem handlującym rozmaitymi technicznymi rupieciami. Bo przecież, gdy przychodzi „Koniec Czasów” nikt już niczego nie produkuje, tylko zdobywa się to, czego ludzie nie zdążyli zniszczyć. Ten cykl nie zdobędzie pewnie nagrody Emmy, ale jest śmieszny, pełen aluzji do wielkich pozycji z dziedziny literatury i filmu. Pozwala nam spojrzeć z dystansem na wszystko, co nas otacza. I mieć nadzieję, że apokalipsa będzie śmieszna.
