Kto czyta, nie błądzi.

27 Śmierci Toby’ego Obeda

27 Śmierci Toby'ego Obeda Obálka knihy 27 Śmierci Toby'ego Obeda
Joanna Gierak-Onoszko
literatura faktu
Dowody na Istnienie
2019
książka, epub, mobi
343

Joanna Gierak-Onoszko spędziła w Kanadzie dwa lata, sprawdzając, co ukryto pod tamtejszą kulturową mozaiką. W swoim reportażu autorka kreśli obraz Kanady, który burzy nasze wyobrażenia o tym kraju. "27 śmierci Toby’ego Obeda" to reporterska opowieść o winie i pojednaniu, zbrodni bez kary i ludziach, którzy wymykają się przeznaczeniu. [z noty wydawniczej]

„27 Śmierci Toby’ego Obeda” to książka niełatwa w odbiorze. Starsi czytelnicy być może już wcześniej z rozmaitych artykułów wiedzą o tym, jakie okrucieństwa spotykały rdzennych mieszkańców Ameryki. I nie mam tu na myśli okresu konkwisty, a później tzw. zdobywania dzikiego zachodu. Myślę o tym, co działo się już w czasach pozornie cywilizowanych, w XX wieku. Mnie to nie zaskakuje, bo wiem co działo się także i tu w Europie, a odrażającymi przykładami mogą służyć światłe i liberalne dziś demokracje zachodnie – Szwecja i Norwegia.

Jest to jednak lektura wstrząsająca. Autorka dotarła bowiem do konkretnych osób po to, by opowiedziały swoją historię. O tym jak zabierano ich przemocą od rodziców, by umieścić w szkołach z internatami. Placówki te prowadzone często przez instytucje kościelne dopuszczały się takiego okrucieństwa, że trudno nam to sobie wyobrazić. Przemoc, maltretowanie i przestępstwa seksualne na dzieciach były tam normą. Ogromna część tych szkół w Kanadzie była prowadzona przez Kościół Katolicki. Przestępstwa seksualne księży w Polsce i innych krajach europejskich są niczym w porównaniu do zbrodni popełnianych na rdzennych mieszkańcach Kanady.

„27 Śmierci Toby’ego Obeda” to jednak nie tylko opowieść o katach i ofiarach, o państwie, w którym ta przemoc była celowa i zorganizowana. Książka ta opowiada też o czasach współczesnych. Mówi o tym, jak dzisiejsi mieszkańcy Kanady starają się poradzić sobie z traumą przeszłości. Jak państwo kanadyjskie stara się zmierzyć z ogromem swojej instytucjonalnej winy. Choć nie ma co ukrywać, to nie tylko państwo jest winne.

To Kościół odpowiada za zburzenie fundamentów naszej kultury, naszej tożsamości.

Religia jest naszą chorobą, rakiem, który daje obrzydliwe przerzuty, a państwo nie znajduje w sobie siły, by poddać się radykalnej operacji.

Także zwykli mieszkańcy kraju muszą się zmierzyć z przeszłością. Nie urodzili się jeszcze, gdy rozgrywały się te tragedie. Jednak muszą się z tym zmierzyć. Muszą przyznać, że brali w tym udział ich dziadkowie i rodzice. To winy ponadpokoleniowe. Trzeba o nich mówić. Bo tylko mając pełną świadomość historii, można budować przyszłość. To może być lekcja także dla nas, tworzenie legendarnej ale fałszywej historii nie zbuduje wielkości narodu.

Print Friendly, PDF & Email