Kto czyta, nie błądzi.

Czarne słońce

Czarne słońce Obálka knihy Czarne słońce
Jakub Żulczyk
fantastyka, dystopia
Czarne
2019
książka, epub, mobi
510

Polska przyszłości jest już prawie idealnym krajem z prawicowych marzeń. Zjednoczona z Kościołem władza w osobie Ojca Premiera prowadzi Polskę w objęcia świetlanej przyszłości. Unia Europejska stała się tylko koszmarem przeszłości, lewactwo sukcesywnie pozbawiane jest wszelkich praw, a tajną bronią władzy są nazistowskie bojówki. Tak rozpoczyna się akcja powieści.

„Czarne słońce” przedstawia Polskę w niedalekiej przyszłości. Jest to wspaniały kraj z mokrych snów nacjonalistów i prawicy katolicko-narodowej. Rządzi w nim Ojciec Premier, który jest wręcz symbolem zjednoczenia prawicowej polityki i Kościoła. Lewactwo ma do powiedzenia tyle, co – cytując pewnego polityka PiS – Żydzi w getcie*. Zbrojnym ramieniem władzy są neonazistowskie bojówki pozdrawiające się zawołaniem: Heil Hitler Wielka Polska. Unia Europejska to już tylko koszmarne wspomnienie, granice zostały zamknięte i przedzielone drutami kolczastymi. Marzenie o autarchii stało się faktem.

Oczywiście jest to tak nierealne, że autor musiał dodać element deus ex machina. W świecie przedstawionym samodzielną egzystencję Polski za murami i drutami kolczastymi umożliwiają ogromne złoża ropy odnalezione na Bałtyku. Bohaterem powieści jest neonazista o pseudonimie Gruz. Jest to oczywiste nawiązanie do rosyjskiego słowa, które na polski tłumaczy się jako ładunek. Dla znawców kina oczywisty będzie też związek z filmem „Ładunek 200”. Potwornie depresyjnym obrazem upadającego Związku Radzieckiego tuż po śmierci Andropowa. Bowiem właśnie w tym filmie pojawia się postać patologicznego mordercy i gwałciciela, który może być pierwowzorem bohatera książki.

Nie ma czegoś takiego jak dusza

Ponieważ „Czarne słońce” to dystopiczna fantastyka, więc jasne jest, że akcja kieruje się w stronę ukazania najgorszych elementów świata przedstawionego. Gruz jest patologicznym mordercą i sadystą bez sumienia oraz przywódcą neonazistowskiej bojówki o nazwie Prawdziwy Faszyzm. Nawet w Wielkiej Białej Katolickiej Polsce nie może to być grupa oficjalnie wspierana przez rząd.

Aby akcję doprowadzić do jakiegoś zakończenia, znów niezbędna jest interwencja nadprzyrodzona. Po części romantyczna. A częściowo metafizyczna. Lewakom się to nie spodoba, prawakom tym bardziej i ci ostatni zapewne będą widzieć w tej powieści obrazę swoich uczuć religijnych. Literacko zastosowane rozwiązanie mnie nie przekonuje, to słaby punkt powieści. Za to końcówka powieści staje się nieocenionym źródłem aforyzmów i bon motów.

Ludzie wierzą w to, co im się opłaca. Wierzą w Polskę, bo ta daje im jeść, daje im zasiłki, daje im służbę zdrowia, policję, wierzą w Boga, bo skoro rzeczywiście może być tak, że jest jakieś niebo, to lepiej być na to przygotowanym. Wierzą w Matkę Boską, bo ta podobno leczy ich z różnych chorób. Wiara dla ludzi to nie jest bezinteresowne, czyste uczucie. Tysiące lat temu składali w ofierze krowy, dzieci, plony, żeby zapewnić sobie urodzaj, deszcz. Dziś dają na tacę. Wiara to forma kontraktu. Wiara to forma ochrony. Najstarszy rodzaj ubezpieczenia.


* „Po wyborach w październiku, będą mieli do gadania tyle co żyd w getcie” – tak Zenon Żynda, lokalny polityk PIS skomentował wyborcze obietnice premier Ewy Kopacz. Kontrowersyjny wpis dotyczył zapewnień o dokończeniu remontu mostu na Wiśle w Tczewie.