Kto czyta, nie błądzi.

Kości, które nosisz w kieszeni

Kości, które nosisz w kieszeni Obálka knihy Kości, które nosisz w kieszeni
Łukasz Barys
literatura obyczajowa
Wydawnictwo Cyranka
2021
książka, mobi, epub
144

Pod naszymi domami piętrzą się kości. Można po nie sięgnąć i schować je do kieszeni. Zmarli nie lubią siedzieć w grobach, księżniczka zamienia się w rzekę, włókniarki straszą w centrum handlowym albo opowiadają o dawnych czasach i niedostatku. Bohaterka zmaga się z rodziną, historią i codziennością pełną norm i zasad, do których nie sposób się dostosować.

Gdy czytałem książkę „Kości, które nosisz w kieszeni”, przypomniałem sobie o pewnej anegdocie. Adept malarstwa trafił na album ze szkicami Michała Anioła. I ze zdumieniem zauważył, że są tam niezliczone szkice kciuka jednej z postaci z fresku znanego nam z Kaplicy Sykstyńskiej. Zdumiało go to, że wybitny artysta, geniusz malarstwa i rzeźby tak wiele ćwiczeń poświęcił małemu szczegółowi. Jednak oglądając słynny fresk, widz podziwia całość dzieła, doceniając szczegóły, ale zachwycając się całością. Co by było gdyby zobaczył na ścianie setki samych kciuków lub nawet dłoni?

Miniaturowe dzieło Łukasza Barysa jest językowo i stylistycznie doskonałe i podziwiam bogactwo słownictwa, doskonałość i różnorodność składni, lotność i lekkość metafor. Jednak nie mogę tego tekstu nazwać powieścią, bo jednoznacznie i w sposób oczywisty brakuje mi jakiejś linii fabularnej, jakiejś akcji zmierzającej z punktu do punktu. Zapoznałem się z innymi recenzjami tej książki. Wszyscy zauważają podobieństwo do powieści Niepokój przychodzi o zmierzchu. Łącznie z dość dziwną fascynacją Żydami w obu książkach. Dlaczego dziwną? Obie narratorki żyją tu i teraz, a dla dzieci jest to bardzo odległa historia. Sprawiedliwie jednak muszę przyznać, że ten wątek został napisany lepiej przez Łukasza Barysa.

„Kości, które nosisz w kieszeni” jest narracją nastoletniej bohaterki, podobnie jak wspomniana już książka holenderskiego autora. Ula Łukasza Barysa jest zdecydowanie bardziej autentyczna i wiarygodna. Natomiast cała opowieść jest bardziej serią epizodów z życia bohaterki niż spójną opowieścią. I to jest mój główny zarzut. Do plusów zdecydowanie zaliczę postać głównej bohaterki. Również inne postaci są prawdziwe i pełne życia. Aczkolwiek rozumiem, że może się wydać to dziwne w odniesieniu do Marianny Kindler, postaci nagrobnej ze starego cmentarza. Ale tak jest.

Gdybym miał nazwać główny wątek tej prozy, rzekłbym, że jest nim bieda. Bieda pabianickiego przedmieścia. Bieda, która determinuje losy uczestników wydarzeń, niezależnie od ich woli i oczekiwań. Ta bieda jest wszechobecną determinantą. Nie tylko materialnie.

Już wspomniałam, że nasze biedne, podłe miasto miało tylko jedną legendę.

Print Friendly, PDF & Email