Kto czyta, nie błądzi.

Małe życie

Małe życie Obálka knihy Małe życie
Hanya Yanagihara
literatura obyczajowa
W.A.B.
2016
książka, epub, mobi
816

Najgłośniejsza amerykańska powieść 2015 roku, amerykańska pisarka opisuje kilkadziesiąt lat z życia czterech przyjaciół. Bohaterowie powieści mieszkają w Nowym Jorku. Jeden z przyjaciół jest malarzem, drugi zostaje uznanym architektem, trzeci robi błyskotliwą karierę aktorską. Ostatni zostaje wybitnym prawnik i również odnosi sukcesy. Spora część fabuły opowiada o przyjaźni, która przetrwała wiele lat od czasów college'u. Ale ta najważniejsza część o trudnej i pełnej poświęceń miłości.

Rok temu w USA, a obecnie w Polsce słychać zewsząd zachwyt nad powieścią „Małe życie” Hanyi Yanagihary. Książka stała się absolutnym bestsellerem, którego szanujący się hipster nie może zlekceważyć. Akcja powieści rozgrywa się w sercu Ameryki, a jednocześnie w najbardziej wielokulturowym i innym od całej reszty Wielkim Jabłku, jak często nazywa się Nowy Jork. W naszym kraju sam ten fakt dodaje powieści dwa kolejne levele do bestsellerowatości.
Powieść opowiada o losach czwórki przyjaciół, młodych ludzi, którzy poznali się i zaprzyjaźnili w college’u. Żyją w środowisku, w którym w zasadzie nie istnieją problemy rasowe, a homoseksualne przygody też nie są czymś, nad czym bohaterowie mieliby się zastanawiać zbyt długo. Jednak ten książkowy Nowy Jork jest trochę dziwny, a czytelnik zaczyna to odczuwać stopniowo i coraz wyraźniej. Jeśli obserwujemy bohaterów przez kilkadziesiąt lat ich życia, a najskromniej licząc przez około trzydzieści, to miejsce, w którym żyją też powinno się zmieniać. Tego jednak nie widzimy, choć logika mówi nam, że ta historia powinna się skończyć całkiem niedawno. Czy ktoś żyjący w Nowym Jorku nie zauważyłby ataku na WTC w 2001 roku? Skoro ten Nowy Jork jest taki poza czasem i historią, to jak należy traktować bohaterów?

Realizm magiczny

Według mnie pierwszoplanowa postać tej opowieści nie jest zbyt wiarygodna. Bohater jest sierotą wychowującym się początkowo w klasztorze. Zakonnicy znęcają się nad nim. Jeden z nich jest pedofilem, i czyni z bohatera męską prostytutkę. To powoduje, że tak skopany przez życie chłopak nie tylko zostaje zarażony rozmaitymi chorobami, w tym wenerycznymi. Nabiera wstrętu do swojego ciała i seksualności, ale też do końca życia tnie się żyletkami, co akurat jest zjawiskiem znanym psychologii. Jednak to wszystko nie przeszkadza mu uczęszczać do dobrego college’u, skończyć prestiżowe studia, a potem zostać wziętym prawnikiem, który po latach jest człowiekiem bardzo zamożnym. Nie byłoby to tak fantastyczne, gdybyśmy mówili o czasach dzisiejszych, ale realizm każe nam te wydarzenia umieścić w w latach siedemdziesiątych ubiegłego stulecia, a może i wcześniej. Nieszczęścia, których obiektem stał się Jude, bo tak ma na imię najważniejsza postać powieści, wyczerpują możliwości zła. W zasadzie wszyscy wokół niego, od szkolnych kolegów zaczynając, są wcieleniem dobra. Wydaje się to również niezbyt realistyczne.
Jest jeszcze wiele innych elementów, które powodują, że chwilami mamy wrażenie obcowania z kolejną wersją „Ani z Zielonego Wzgórza”. Jednak nie chcę ich wymieniać, aby nie zepsuć obcowania z książką tym, którzy jednak po nią sięgną.

Kolejnym zgrzytem książki jest całkowity bałagan narracyjny. Powoduje to, że lektura chwilami jest mało przyjemna. Mamy tam tradycyjnego narratora w trzeciej osobie, ale też postacie występujące w książce w pewnych momentach przejmują narrację, a spora jej część jest czymś w rodzaju monologu lub listu jednej z postaci do innej, która już nie żyje. Do tego dochodzą jeszcze spore fragmenty retrospekcyjne, które również nie ułatwiają odbioru. Jest to męczące dużo bardziej niż w „Atlasie chmur”, gdzie stylistycznie i narracyjnie jest podobny zabieg, ale znacznie doskonalszy. Z kolei chropowatość stylu przywołuje narrację w „Grze o tron”, ale brak w niej konsekwencji George’a R.R. Martina.

Jednak jest w tej powieści coś, co powoduje, że warto przebrnąć przez te osiemset stron. Pojawia się w niej wątek miłości Jude’a i drugiego z bohaterów – z pochodzenia Skandynawa – Willema. I w tym momencie powieść staje się liryczna, ta trudna miłość przedstawiona jest bez cukierkowatości, z delikatnością, a jednocześnie w żaden sposób nie można przez to książki zaliczyć to jakiegoś tam nurtu gejowskiego, jak kilka innych ważnych dzieł współczesnej sztuki. To nie jest opowieść o miłości homoseksualnej, ale o prawdziwej miłości – trudnej, pełnej poświęcenia i dobroci. Ta część książki jest bardzo poruszająca i prawdziwa w swojej wymowie.

Print Friendly, PDF & Email