Jeżeli ktoś jeszcze nie czytał trylogii Tropiciel Orsona Scotta Carda, powinien zacząć, zanim zdecyduje się poznać recenzję ostatniego tomu. Chcąc nie chcąc trzeba w niej nawiązać do dwóch poprzednich części cyklu, a to nieco odsłoni fabułę. W trzecim tomie, zatytułowanym Goście pojawia się temat ksenocydu, czytelnikom Carda znany już z cyklu zaczynającego się Grą Endera.
Tropiciel
Podobnie jak w „Mówcy umarłych” Card tworzy wizję świata, który zostaje zasiedlony przez ludzi zmieniających właściwości tego świata. Podobnie jak we wcześniejszych swoich książkach pokazuje nam bohatera, który wie i potrafi więcej niż inni. Polskie tłumaczenie tytułu cyklu jako „Tropiciel” jest nieco mylące.
Trzynastolatek Rigg mieszka w lesie. Wraz ze swoim ojcem zajmują się polowaniem, a potem sprzedażą futer w pobliskim miasteczku. Rigg praktycznie nie chodzi do szkoły, ale uczy go ojciec. Według Rigga są to najczęściej zupełnie nieprzydatne rzeczy.
W drugim tomie „Zapomnianej księgi” Hubert budzi się w Paryżu. Zagłada cywilizowanego świata jeszcze nie nastąpiła, czy to był tylko sen? Jednak minuta po minucie wszystko dzieje się tak samo, a Hubert postanawia zmienić bieg wydarzeń.