
fantastyka
Netflix
2022
miniserial
Julien Despaux, Émilie Noblet
Raïka Hazanavicius, Khalil Ben Gharbia, Marguerite Thiam Donnadieu, Maïra Schmitt,
Eric Laroche, Raphaël Rocher

Siedemnastolatka Lea pewnego dnia budzi się w innym świecie, gdy spogląda w lustro okazuje się, że jest chłopakiem. Na dodatek przeniosła się w czasie, jest w latach dziewięćdziesiątych, gdy nastolatkami byli jej rodzice. Zaskoczona musi sobie jakoś radzić, a to dopiero początek jej problemów.
Miniserial „7 żyć Lei” wykorzystuje kilka znanych motywów, żeby nie rzec zgranych. Najpierw Lea znajduje kości i okazuje się, że prawdopodobnie należą do zaginionego na początku lat dziewięćdziesiątych nastolatka. Następnie bohaterka budzi się i jest właśnie tym zaginionym chłopakiem. A raczej przejmuje jego ciało, bo jest w pełni świadoma swej osobowości. Następuje kolejnych siedem dni i kolejnych siedem wcieleń.
Bohaterka ze zdziwieniem obserwuje epokę, w której nastolatkami byli jej rodzice. Ku swemu zakłopotaniu w kolejnych dniach wciela się również w postać matki i ojca. Dochodzi do wniosku, że ta wędrówka w czasie i kolejnych ciałach ma służyć temu, by uratować Ismaela, bo tak ma na imię zaginiony niegdyś chłopak. Niestety szybko przekonuje się, że nawet drobna ingerencja w przeszłości może zmienić diametralnie teraźniejszość. Musi więc naprawiać to, co wcześniej zepsuła.
Serial „7 żyć Lei” jest przeróbką książki Nataëla Trappa sprzed paru lat. Zmieniono Leo na Leę i nieco zmodyfikowano historię, dodając nieco, oczywistych w obrazie przeznaczonym dla nastolatków, motywów. Najlepsza przyjaciółka Lei jeździ na wózku inwalidzkim i jest lesbijką. Pojawia się też element coming outu geja oraz kwestia rasizmu. Wszystko to jest jednak zgrabnie wplecione w fabułę i nie ma w tym nachalnej dydaktyki. Przemyślenia Lei na temat naszej roli w życiu innych nie zasługują może na Nobla z filozofii, ale nie są głupie.
Na koniec oczywiście Lei udaje się uratować Ismaela, nietrudno się tego domyślić już w pierwszym odcinku, skoro wiemy, jak glamour jest to produkcja. Jednak nie zdradzę, jak tego wszystkiego dokonuje. A będzie to na pewno zaskakujące. Na samym końcu zabrakło – moim zdaniem – krótkiego ukazania współczesnych czasów. Kim został Ismael, czy udała się jego muzyczna kariera? Jednak jeśli Charlotte Sanson, twórczyni serialu, ma zamiar z tego zrobić drugi sezon, to ja podziękuję. Te siedem odcinków i tak mocno podniosło mi poziom cukru.