dramat wojenny
Netflix
2024
film
Krzysztof Łukaszewicz
Nicolas Przygoda, Leszek Lichota, Michał Żurawski, Szymon Piotr Warszawski, Magdalena Żak, Bartłomiej Topa
Zbigniew Domagalski, Andrzej Besztak
Historię bitwy oglądamy oczami Jędrka – młodego chłopaka, który przeszedł przez łagrowe piekło i opuścił Rosję wraz z Armią Andersa jako jedna z tysięcy sierot. Czas niewoli zmienił go z chłopca z dobrej rodziny w kombinatora i drobnego złodziejaszka, który zrobi wszystko, aby przetrwać. Zetknięcie się z żołnierzami II Korpusu oraz budząca się miłość do sanitariuszki Poli sprawią jednak, że Jędrek przejdzie głęboką przemianę. [opis dystrybutora filmu]
„Czerwone maki” zacząłem oglądać z obawą, że to będzie kolejna nieudana i żenująca próba politycznego zdyskontowania historycznego wydarzenia przez ekipę rządzącą, która niedawno odeszła. Trudno było nie mieć takich obaw po obejrzeniu filmu Orzeł. Ostatni patrol. Jednak ta historia została opowiedziana w całkiem niezły sposób. Bohaterem opowieści jest Jędrek Zahorski, który – jak można się domyślać – przeżył wiele, zanim udało mu się dołączyć do armii generała Andersa, która opuściła ZSRR.
W dobrej historycznej opowieści nie wystarczą tylko autentyczne wydarzenia historyczne, nawet jeśli zostaną opowiedziane z należytą dozą dramatyzmu. Postaciom historycznym nie wolno przypisywać działań, które nie były ich udziałem, żeby niebezpiecznie nie wzlatywać w rejony pozahistorycznej fikcji. Dlatego zawsze musi pojawić się jakiś „Kmicic”. W tym wypadku Jędrek. Bohater, którego możemy polubić. Któremu możemy współczuć. W armii Jędrek opiekuje się końmi, mułami i niedźwiedziem Wojtkiem. Jednym słowem jest obozowym ciurą i cynicznym malkontentem. Film ukazuje nam przemianę bohatera, który zmienia się pod wpływem wydarzeń i emocji.
„Czerwone maki” zasługują na kilka pochwalnych opinii. Po pierwsze, to jeden z niewielu filmów polskich, w których jest dobry dźwięk. Aktorzy mówią wyraźnie, a na dodatek Netflix oferuje napisy po polsku. Po drugie, jeśli będziemy oglądać film w kinie lub mamy wielokanałowe kino domowe, to będziemy pod wrażeniem efektów dźwiękowych podczas bitwy. To naprawdę jest niesamowite. Nie przeceniam tych efektów, ale przyznam, że przypomniały mi się wojenne filmy amerykańskie. Można się za to trochę przyczepić do montażu.
Podsumowując, może nie jest to kino wybitne. Na pewno jest to jednak przyzwoity film historyczny. Nieźle pokazuje samą bitwę, choć słyszałem, że niektórych denerwuje perspektywa ukazania tej walki. Jednak z takimi zarzutami się nie zgadzam. Spoglądając wstecz, jest to jeden z niewielu polskich filmów historycznych, które warto obejrzeć. Szczególnie w perspektywie ostatnich paru lat.