Kto czyta, nie błądzi.

Ród smoka

Ród smoka Okładka Ród smoka
George R.R. Martin
fantasy
HBOMAX
2022
serial
Miguel Sapochnik, Greg Yaitanes i inni
Matt Smith, Milly Alcock, Paddy Considine, Olivia Cooke, Emma D'Arcy, Steve Toussaint
Greg Yaitanes, George R.R. Martin, Vince Gerardis

"Ród smoka" to prequel słynnej "Gry o tron", najnowsza i zrealizowana z wielkim rozmachem produkcja HBO. Ogromne wrażenie robią efekty specjalne a wśród nich oczywiście najważniejsze są smoki. Historia opowiedziana w prequelu zaczyna się trzysta lat przed akcją "Gry o tron".

Prequel „Ród smoka” ma pewną przewagę nad konkurencją z Prime Video. Tam scenarzyści muszą się głowić, jak zachować pewną elementarną zgodność z epicką prozą Tolkiena. Tutaj scenarzysta i producent George R.R. Martin nie powinien mieć kłopotu z uzyskaniem zgodności ze sobą samym jako pisarzem. Przypomnę bowiem, że książkowa wersja zatytułowana „Ogień i krew” już została wydana. Zapewne z tego samego powodu „Pierścienie władzy” mają charakter epickiej opowieści o walce dobra ze złem. Natomiast „Ród smoka” kieruje się w stronę sagi, której bohaterowie nie są może szlachetni, ale za to wyraziści.

Początek produkcji zdominował demoniczny Daemon Targaryen, królewski brat, pozbawiony wszelkich zasad moralnych książę i jeździec smoków. To doskonała rola Matta Smitha znanego wcześniej z roli Doktora Who w jedenastym sezonie. Z drugiej strony piękną kreację księżniczki Rhaenyry stworzyła Australijka Milly Alcock. Trzeba przyznać, że gra tych dwojga nadała właściwe tempo pierwszym odcinkom serialu. Osią akcji stały się dworskie intrygi związane z walką o wpływy. Król Veserys jest dość chwiejnym i nie dość zdecydowanym władcą, a to oznacza duże pole do popisu dla całej dworskiej kamaryli.

Niestety zmiana aktorki grającej Rhaenyrę zaznaczyła się pewnym tąpnięciem. Odcinek szósty był zwyczajnie nudny. Być może również dlatego, że wydarzenia pominęły kilkanaście lat i widz musiał mocno skupić się na tym, kto jest kim i jaką obecnie będzie pełnił dalszą funkcję w fabule. Siódmy odcinek za to nabrał znów tempa. Ogólnie serial ogląda się nieźle.

Z drugiej strony, jak już pisałem w recenzji konkurencyjnego serialu, obie produkcje są prequelami, więc fabularnie muszą nas doprowadzić do wydarzeń, które już znamy. Nie są to wybitne arcydzieła filmowe, ale niezła rozrywka. Nie oczekujcie za wiele, to się nie zawiedziecie. Bo w końcu najważniejsze są smoki.