powieść obyczajowa
Wydawnictwo Filia
2015
książka, epub, mobi
368
Znana czytelnikom książki "Zabić drozda" Jean Louise Finch mieszka w Nowym Jorku i przyjeżdża raz do roku odwiedzić rodzinne strony - miasteczko Maycomb w Alabamie. Mieszka tu jej ojciec Atticus Finch i chłopak, którego być może poślubi. Jednak tym razem dowiaduje się o pewnych rzeczach, które są dla niej szokujące. To nie jest - wbrew pozorom - sequel znanej powieści Harper Lee. Ta książka powstała wcześniej i w zasadzie w pewnym sensie była pierwowzorem najsławniejszej potem powieści nurtu walczącego z rasizmem. Książkę powstałą w połowie lat 50' ubiegłego stulecia wydano tuż przed śmiercią autorki w roku 2015.
Puśćmy wodze fantazji i wyobraźmy sobie inne możliwe wersje rzeczywistości. Są lata pięćdziesiąte ubiegłego wieku i w USA zaczyna się właśnie dyskusja o przyznaniu Murzynom pełnych praw obywatelskich. Trzydziestoletnia Harper Lee pisze książkę, której nadaje tytuł „Idź, postaw wartownika”. Z maszynopisem udaje się do redaktorki Tay Hohoff, a ta przeczytawszy książkę, mówi:
– Wiesz co, to jest ciekawe. Na czasie, bo południe jest wzburzone wyrokiem Sądu Najwyższego, o tym się mówi nawet na popołudniowych herbatkach Cnotliwych Żon z Zadupia Nadrzecznego. Wydamy to i książka zrobi furorę.
Powieść ukazuje się drukiem, robi furorę w Alabamie i innych stanach południowych. Na popisach kończących rok szkolny egzaltowane panienki nie tylko deklamują wiersze w stylu:
Żegnaj, Alabamo ukochana, żegnaj mi!
Odchodzę dziś w dalekie strony tęskne pędzić dni!
Rozpacz wzbiera w sercu moim, ból rozsadza skronie,
Gdy cię wspomnę, Alabamo, serce we mnie płonie.*
Ale też w swoje dysertacje literackie wplatają cytaty z wiekopomnego dzieła autorki, która jak nikt rozumiała południową duszę:
Rozumiesz, że ogromna większość czarnych z Południa nie jest w stanie w stu procentach wypełniać zobowiązań wynikających z obywatelstwa? Rozumiesz dlaczego? A mimo to chcesz im ofiarować komplet praw obywatelskich?**
Za najdalej dziesięć kolejnych lat Harper Lee dorobiłaby się pomnika w stolicy Alabamy, co nie zmieniłoby faktu, że już w Nowym Jorku mało kto chciałby czytać jej książkę, a w Europie przetłumaczono by ją tylko na rosyjski, żeby narody Związku Radzieckiego wiedziały, jak paskudnymi rasistami są ci Amerykanie.
Wersja druga
Redaktorka Tay Hohoff stwierdza, że ta książka to bomba z krótkim lontem, a atmosfera w Alabamie wokół kwestii rasowych i tak już jest dość gorąca. Mówi jej tonem dobrej cioci:
– Napisz coś może o miłości, o skomplikowanych wyborach młodej damy stającej się kobietą, a jak już chcesz o Murzynach, to wpleć tam starą służącą, która kocha swoją panią.
Harper Lee idzie do domu wściekła. Wychodzi za mąż za Trumana Capote i staje się niewymienioną z nazwiska współautorką słynnej powieści dokumentalnej Z zimną krwią. Kurtyna.
Wersja ostateczna
Redaktorka Tay Hohoff mówi, że w książce najlepsze są fragmenty opowiadające o szkolnych latach i dzieciństwie bohaterki powieści. Sugeruje by Harper Lee właśnie o tym napisała, pomijając te wątpliwiej jakości rozważania rasowe prowadzone z perspektywy mieszkanki Nowego Jorku. Harper Lee wrzuca stary maszynopis gdzieś do szafy i pisze książkę na nowo. Wymyśla też nowy tytuł Zabić drozda i książka wydana w roku 1960 staje się bestsellerem na całym świecie. Przyczynia się do tego również bardzo popularna adaptacja filmowa ze słynnym Gregory Peckiem w roli głównej. Niestety dość roztargniona Harper Lee zapomina o wrzuceniu maszynopisu poprzedniego dzieła do pieca. Po latach ktoś uzna, że na starej książce uznanej autorki da się zarobić jeszcze garść dolarów i skieruje knota do druku.
W pierwotnym tłumaczeniu powieści Zabić drozda przezwisko narratorki, które brzmiało Scout, przetłumaczono jako Smyk. Miało to pewien sens, bo bo Jean Louise była takim utrapionym wścibskim smykiem, chłopczycą – jak by powiedziano dawniej. Tłumacz tej powieści uznał, że lepiej będzie użyć przezwiska Skaut. Któż to bowiem skaut? Taki smarkaty harcerzyk, dobry w gruncie rzeczy, ideowy i szlachetny, ale nie znający świata dorosłych. I ci dorośli w powieści wyjaśniają skautowi, że oni tak właściwie nie są rasistami, tylko zwolennikami segregacji rasowej***. Więc ona zaczyna rozumieć, że są to szlachetni obywatele południa, którzy w trosce o dobrze pojęte szczęście czarnej społeczności nie chcieliby od razu tak w pełni obarczać jej trudnymi prawami obywatelskimi.
Po przeczytaniu tej nieszczęsnej powieści czuję się jak dziecko, które rozpakowało kinder niespodziankę i w środku zamiast czekolady znalazło kupę.
—
* Cytat z „Przygód Tomka Sawyera” M. Twaina
** Cytat z recenzowanej ksiązki.
*** Aluzja do pewnej wypowiedzi rzecznika Młodzieży Wszechpolskiej