Kto czyta, nie błądzi.

Pęknięta korona

Pęknięta korona Obálka knihy Pęknięta korona
Grzegorz Wielgus
kryminał historyczny
Initium
2018
książka, epub, mobi
240

Akcja powieści rozgrywa się w Krakowie i jego okolicach w XIII wieku, a intryga sensacyjna wpleciona jest w historyczne wydarzenia. Na brzegu Wisły zostaje odnalezione ciało brutalnie zamordowanego mężczyzny. W śledztwo angażuje się brat Gotfryd, doświadczony inkwizytor, mający za sobą dochodzenia w Prowansji oraz Italii przeciwko katarom i waldensom. U boku mnicha staje dwóch rycerzy z Małopolski − Jaksa, pogrążony w dekadencji członek zasłużonego rodu Gryfitów, oraz Lambert z Myślenic, szlachcic drobnego znaku, a zarazem wybitny fechmistrz.

Wszystko już było. Niegdyś Umberto Eco stworzył bestseller kryminalny w średniowiecznych dekoracjach. Zakonnik rozwiązywał tam zagadkę kryminalną, a rzecz działa się w mrokach średniowiecznego zakonu. Grzegorz Wielgus wykorzystał podobny motyw, choć trzeba przyznać uczynił to w sposób interesujący i oryginalny. Główną postacią intrygi jest inkwizytor Gotfryd z zakonu dominikanów, który wraz z dwoma rycerzami próbuje rozwikłać tajemnicze morderstwa, odnaleźć ich przyczynę oraz sprawców.

Wraz z rycerzami Jaksą i Lambertem odkrywają, że morderstwa związane są z intrygą możnych przeciw księciu Bolesławowi Wstydliwemu. W zdradzieckie knucie zamieszane są ważne osoby ówczesnego księstwa, w tym również biskup. Pechowo dla spiskowców jeden z bohaterów – Jaksa – znajduje zwłoki i tak się zaczyna dość poplątana intryga, w której swoje miejsce mają również powszechne wówczas wierzenia w strzygi i wampiry. Jednak to nie demonów muszą się obawiać bohaterowie, lecz ludzi.

Ale…

Niestety ostatnio często zdarza się, że książki związane w jakiś sposób z historią zawierają denerwujące błędy i nieścisłości. Grzegorz Wielgus też się nie ustrzegł takowych. A jeszcze gorsze jest to, że błędów autora nie poprawił redaktor, który zdecydowanie na swą pensję nie zasłużył. Brat Gofryd, który chce się zobaczyć z możnowładcą Zbylutem Turem używa wobec niego tytułu hrabiego. W XIII wieku na terenie polskich księstw (był to okres rozbicia dzielnicowego) używano tytułu komesa, palatyna, lub z niemieckiego grafa. Słowo hrabia w języku polskim pojawia się wiele wieków później i w tym kontekście razi czytelnika. W innym fragmencie powieści mowa jest o butelkach od wina. Wino przybywało do Polski z krajów cieplejszych. W tamtych czasach transportowano je w beczkach lub amforach. Winiarska kariera butelek zaczęła się dopiero w XVII wieku, choć samo szkło znano wcześniej. Tak więc Lambert i Jaksa nie mogli się raczyć winem z butelek.

Uczeni odziani byli w jasne szaty, brody mieli długie, a jeden z nich na nosie trzymał okulary, którymi posiłkował się w czasie odczytywania planów, które trzymał pod pachą.

A to kolejny błąd. Okulary w postaci zbliżonej do dzisiejszej pojawiły się we Włoszech na początku XIV wieku. Wcześniej używano czegoś, co nazwalibyśmy dziś monoklem. Odpowiednio wygładzonego przezroczystego kamienia szlachetnego lub półszlachetnego. Uczeni pod Krakowem kilkadziesiąt lat wcześniej okularów mieć nie mogli. Takie oto potknięcia psują przyjemność lektury tej całkiem interesującej powieści kryminalnej w starych średniowiecznych dekoracjach.

Print Friendly, PDF & Email