Dom z papieru
kryminał
Netflix
2019
serial (3. sezon)
Jesús Colmenar, Koldo Serra, Alex Rodrigo
Ursula Corbero, Miguel Herran, Alvaro Morte, Alba Flores, Pedro Alonso, Itziar Ituño, Jaime Lorente, Esther Acebo
Álex Pina
Powraca Profesor wraz ze swym gangiem, który zasłynął napaścią na mennicę hiszpańską. Tym razem nie chodzi o pieniądze. Pojmany został przez służby specjalne jeden z nich. Jeden z rodziny. Rio. Władze przetrzymują go gdzieś poza granicami Unii Europejskiej i torturują. To nie nie będzie napad, rabunek, to już wojna. Ale Profesor przewidział taką możliwość, liczył się z tym, że ktoś z nich może zostać pojmany. Jest zatem plan. Tak zaczyna się trzeci sezon niezwykle popularnego serialu.
Tak, to jeszcze nie koniec. W zasadzie tytuł recenzji zawiera ważną dla oglądających informację. Na trzecim sezonie się nie skończy. Ale słowo honoru, niczego ważnego więcej nie zdradzę. Spoilerów nie będzie. Historia opowiedziana w pierwszej części (lub w pierwszych dwóch częściach, bo nieco sztucznie w pewnym momencie zdecydowano podzielić serial) jest niesamowita i nic dziwnego, że zdobyła wielką popularność. To przecież współczesny Robin Hood i jego banda.
Państwo często kojarzy się z instytucją opresyjną i nieuczciwą, żerującą na obywatelach. A coraz częściej też kojarzy się z organizacją mafijną, która ma swoje cele i tajemnice. Często są one dalekie są od jakichkolwiek działań, do których to państwo powinno być powołane. Nic więc dziwnego, że nikt nie żałował klęski policji i służb specjalnych w serialu. W trzecim sezonie będzie podobnie. Z tym, że wzbudzająca sympatię policjantka z pierwszej części teraz ma pseudonim Lisbon i wspóldziłą z Profesorem. A na jej miejscu znalazła się psychopatyczna i pozbawiona skrupułów agentka w ciąży.
Punkt ciężkości przesuwa się więc z sensacyjnego kryminału na zagadnienia sięgające znacznie głębiej w strefę polityki. Są akcenty anarchistyczne, ale w tym wypadku wrogiem jest opresyjne państwo, które metodami działania przypomina organizację mafijną. Jej przedstawiciele bywają śmieszni, czasem są straszni, ale przede wszystkim są pozbawieni moralności w dużo większym stopniu niż gang, przeciw któremu walczą. To jeszcze nie koniec. Ta wojna pociągnie za sobą ofiary.
Trzeba przyznać, że realizacja tej części serialu również stoi na najwyższym poziomie. Serial jest bardzo hiszpański. Często zagrany na wysokim C. Ale bez wpadania w karykaturę emocji. Jednocześnie jest dopracowany w każdym szczególe. Oprócz świetnych współczesnych podkładów muzycznych pojawiają się także klasyczne dźwięki. I nie mam akurat na myśli kultowej „Bella Ciao” – pieśni antyfaszystów włoskich, która w serialu wybrzmiewa częściej niż w pierwszej części. To jest symbol. Myślę o minimalistycznych dźwiękach Gnossienne Erica Satie, które budują emocje.