Kto czyta, nie błądzi.

Woda na sicie

Woda na sicie. Apokryf czarownicy Obálka knihy Woda na sicie. Apokryf czarownicy
Anna Brzezińska
fantastyka, fantasy, historia
Wydawnictwo Literackie
2018
książka, epub, mobi
352

Miejscem akcji nowej powieści Anny Brzezińskiej jest kraina przypominająca Italię z okresu średniowiecza lub renesansu. Kolejne rozdziały książki są jakby zapisem zeznań kobiety oskarżanej o czary, uzupełniane chłodnymi objaśnieniami inkwizytora o przesłuchaniach i zastosowanych torturach. Oskarżona o praktykowanie magii kobieta nazywana La Vecchia snuje opowieść, której słuchaczami są członkowie trybunału inkwizycyjnego.

Przyznam, że ta powieść jest zaskakująca. Od początku do końca trudno się zorientować, czy jest to literatura historyczna, czy może jednak fantastyczna. Wiele elementów fabuły sugeruje, że miejscem akcji są Włochy w późnym średniowieczu lub w okresie renesansu. Na przykład nazwy własne lub nazwiska postaci. Z drugiej strony jednak cała opowieść przesłuchiwanej czarownicy nie zawiera żadnych jednoznacznych odniesień do chrześcijaństwa. Mamy więc trybunał inkwizycyjny, przesłuchiwana mówi też o mnichach, ale nie ma żadnych odniesień pozwalających jednoznacznie zidentyfikować religię. Pojawia się też postać z krainy fantazji. Smok. Ale czy ten smok jest naprawdę smokiem?

Niesamowite wrażenie robi nieśpieszna i stylizowana na dawny język narracja przesłuchiwanej przez inkwizytora kobiety. Mówi ona językiem prostym, jak niewiasta z ludu, ale chwilami jej narracja się zmienia. Czytelnik zaczyna rozumieć, że ta kobieta niejedno w życiu widziała, a choć była ladacznicą, to jej horyzonty są szersze być może niż przesłuchujących ją inkwizytorów. Kolejne rozdziały wciągają czytelnika jak jakiś dziwny rytuał. To robi wrażenie. Jednak po pewnym czasie staje się to nużące.

Historia opowiadana przez La Vecchię staje się coraz bardziej zagmatwana, co oczywiście ma wytłumaczenie, bowiem kobieta od czasu do czasu była torturowana, o czym mówią zapisane kursywą notatki inkwizytora. Jednak pod koniec książki czytanie stało się monotonne i przestało już wciągać. Może nie dorastam do tak wysokiego pułapu literackiego, lecz muszę stwierdzić, że znacznie bardziej podobały mi się „Opowieści z Wilżyńskiej Doliny”, w których autorka również opowiadała o czarownicy. Tamta czarownica nazywała się Baba Jaga. Pieszczotliwie zwana była Babunią Jagódką. I była pod każdym względem odlotowa.

Print Friendly, PDF & Email