komedia kryminalna
Netflix
2024
serial
Guy Ritchie, David Caffrey, Eran Creevy, Nima Nourizadeh
Theo James, Kaya Scodelario, Daniel Ings, Vinnie Jones, Giancarlo Esposito
Guy Ritchie, Matthew Read, Bill Block i inni
Młody arystokrata Eddy Horniman niespodziewanie staje się głównym spadkobiercą majątku i tytułu książęcego po śmierci ojca. Jednak ten spadek ma pewien podtekst. Jego ojciec współpracował z producentami narkotyków, którzy w majątku mają swoją siedzibę.
Młody oficer brytyjskiej armii, który pełni służbę poza granicami, musi pilnie wrócić do domu. Umiera jego ojciec, a Eddie Horniman niespodziewanie zostaje spadkobiercą rodowej posiadłości i tytułu książęcego. Nic zresztą dziwnego, bo jego starszy brat Freddy jest utracjuszem i ćpunem. Dość szybko okazuje się, że młody książę ma problem z pewną firmą, z którą umowę zawarł jego ojciec. Tak zaczyna się serial „Dżentelmeni” który zresztą jest nieco zmienioną wersją wcześniejszego filmu pod tym samym tytułem.
Guy Ritchie to jedna z najciekawszych postaci brytyjskiego kina, niedawno zachwalałem jego ostatni film, który naprawdę warto obejrzeć. Serial „Dżentelmeni” jest fabularnie bardzo podobny do filmu o identycznym tytule, który Guy Ritchie wyreżyserował pięć lat wcześniej. Film iskrzył się gwiazdami pierwszej wielkości, a w serialu dostali szansę nieco mniej znani aktorzy. Główną postać świetnie wykreował Theo James, którego być może niektórzy widzowie pamiętają z serialu „Biały lotos”. Jego partnerką w przestępczym biznesie narkotykowym jest Kaya Scodelario – młoda aktorka znana z cyklu „Więzień labiryntu”.
Znany z piątego sezonu „Black mirror, serialu „The Crown” oraz „Piratów z Karaibów” Daniel Ings koncertowo zagrał rolę starszego brata idioty i narkomana. Jest tak irytujący, że widz nieustannie dziwi się, że główny bohater nie nakarmi nim ryb w stawie. Ten zaś ma poważny problem, bo chce się pozbyć niechcianych lokatorów, którzy produkują marihuanę w podziemiach zabudowań gospodarczych. Jednak najpierw musi się do nich przyłączyć, by wypełnić kilka zobowiązań. A to nie jest proste. Zresztą okazuje się, że Eddie całkiem zgrabnie sobie radzi przestępczym światku. Może z biegiem czasu to polubi?
Być może serial jest nieco wtórny wobec filmu, przynajmniej na poziomie niektórych elementów fabuły i użytych środków wyrazu artystycznego. Ale nie przeszkadza cieszyć się akcją. Tym bardziej, że Guy Ritchie jak z typowym dla siebie poczuciem humoru chłoszcze angielską klasę próżniaczą, która zapewniła sobie wszystkie benefity już do czasów Wilhelma Zdobywcy.