Kto czyta, nie błądzi.

Księga światła

Księga światła (tom 1 i 2) Obálka knihy Księga światła (tom 1 i 2)
Marcin Lewandowski
fantastyka, sensacja, historia, literatura młodzieżowa
My Book
2017
epub, mobi
1121

Sierpień 1971. Do szpitala wojskowego w Toruniu trafia starsza kobieta w stanie agonalnym. Jej śmierć rozpoczyna ciąg niepojętych incydentów. Po dwóch tajemniczych zgonach pielęgniarek sprawą zaczyna interesować się pochodzący z Syberii młody lekarz, przedstawiciel tajnych służb, Igor Smirnof. Podjęte w tej sprawie śledztwo ujawnia szereg pozornie niezwiązanych ze sobą niejasnych sytuacji. W sprawie pojawiają się kolejne, bardzo niepokojące wątki, a ciąg zaskakujących wydarzeń mnoży liczbę pytań bez odpowiedzi. Czy tajemnicza staroaryjska księga, niedoceniona przez Adolfa Hitlera, poszukiwana przez nazistów i aliantów, zostanie odnaleziona?

Anton Czechow, wybitny rosyjski dramaturg, napisał: Jeśli w pierwszym akcie sztuki na ścianie wisi strzelba, to najpóźniej w ostatnim akcie musi ona wypalić. W ten symboliczny sposób określił zasady dramaturgiczne, które są niezbędnym warunkiem zadowolenia odbiorcy z poznanego dzieła. W powieści „Księga światła” mamy całą zbrojownię z rzędem pistoletów maszynowych, a w miarę postępu fabuły tylko niektóre wystrzelą. Niektóre pozostaną na stojakach aż do ostatniego zdania w książce.

W pewnym momencie pojawia się tajemnicza organizacja reprezentowana przez kilka postaci z różnych stron świata. Zapowiada się ciekawie, ale to jeden z karabinów, który nie wystrzelił. Do końca nie dowiadujemy się, co to właściwie za organizacja i co robi. I nie dostajemy żadnego sensownego wyjaśnienia, dlaczego niby miałaby ona działać ponad wszelkimi podziałami politycznymi na świecie.

Momenty były?

Kiedyś w radiowej trójce w ramach audycji „Powtórka z rozrywki” prezentowano zabawne recenzje filmów i zawsze padało pytanie o „momenty”. W tej powieści momentów znajdziecie bardzo dużo. Szczególnie w pierwszej części. Jednocześnie widać rozterkę autora, który nie może się zdecydować. Czy pisać o seksie w kategoriach wielkiej miłości, czy radosnego chędożenia gdzie popadnie i z kim popadnie. Niby skłania się ku uczuciom, ale opis chędożenia dwóch postaci, które się pięć minut wcześniej poznały, stawia te uczucia pod dużym znakiem zapytania.

Aby język giętki…

Można mieć też spore zastrzeżenia do języka. Jeśli akcja powieści rozgrywa się na początku lat siedemdziesiątych, to narrator powinien używać odpowiedniego do epoki stylu. Cofając się do okresu Drugiej Wojny Światowej również należałoby zmienić język narracji. Tymczasem duch osoby zmarłej w latach sześćdziesiątej używa słowa oszołom, które do naszego słownika weszło dopiero w wieku XXI. Razi też językowa niekonsekwencja. W pewnym momencie narrator kobietę koło pięćdziesiątki, która niedługo zostanie babcią, nazywa dziewczyną. Zresztą określenia dziewczyna i chłopak pojawiają się zdecydowanie za często, a mowa jest o osobach dość młodych, lecz mających koło trzydziestu lat.

Natomiast trzeba powiedzieć, że dialogi autorowi wyszły najlepiej. Są potoczyste, wartkie i nie nudzą. To dość istotne, bo dialogi to większość tej książki. Można mieć zastrzeżenia do języka rozmowy Hitlera z Goebbelsem, można powątpiewać w jej prawdopodobieństwo, ale czyta się te fragmenty szybko. Szkoda jednak, że fragmenty akcji nie są równie pieczołowicie rozwinięte.

Ucieczka z Berlina przebiegła zgodnie z planem, bez niespodzianek.

Wydarzenie, które mogło się stać sensacyjnym zalążkiem mrożącej krew w żyłach akcji, zostało potraktowane jednym pojedynczym zdaniem.

Bądźmy realistami

Z wielką nadzieją podszedłem do wątku odnoszącego się do znanej teorii spiskowej, że Hitler uciekł z bunkra w Berlinie. Niestety ten wątek pozostał nierozwinięty. Jakby autor w trakcie pisania się rozmyślił. Niestety realizm chwilami bije mocno po głowie, gdy czytamy o czasach wojny.

Odstawił butelkę, wyjął z zamrażarki parę kostek lodu uszykowanych do drinków, zawinął je w ścierkę i poszedł położyć się do sypialni.

Kwiecień 1945. Oblężenie Berlina. Już niedługo Hitler kitę odwali. Tuż obok żądni krwi Krasnoarmiejcy szczerzą kły, a jedna z postaci wyjmuje sobie z zamrażarki kostki lodu? I idzie się zdrzemnąć? Ta zamrażarka chyba byłą zasilana siłą woli. Autor niestety zapomina, że niektóre wynalazki znane i używane dość powszechnie w USA, w Europie targanej wojną praktycznie nie były znane.

действительный

Książkę zakwalifikowałem jako literaturę młodzieżową, głównie ze względu na styl narracji, ale także dlatego, że czytelników starszych nie przekonają trochę nierealne opisy rzeczywistości w PRL. Na pewno przemówi do miłośników tajnych teorii o supertajnych organizacjach i sprzysiężeniach. Ale w związku z tym pojawia się pytanie.

O tę tytułową „Księgę Światła”. Niby poszczególne rozdziały mają być  częścią właśnie księgi światła, ale dla czytelnika jest to mało sugestywne. Bo jeśli są to wydarzenia opowiedziane przez tajemniczą księgę sprzed tysiącleci, to styl kompletnie nie pasuje. Brakuje też jakiegoś sensownego wyjaśnienia dotyczącego tej księgi. No i wreszcie dlaczego akurat nawiązanie do panslawistycznych rosyjskich fantazji stało się jakimś leitmotivem?

Print Friendly, PDF & Email

Komentarz do “Księga światła”

Możliwość komentowania została wyłączona.