Przez dwadzieścia lat studiujesz czar, który sprowadza ci do sypialni nagie dziewice. Ale wtedy jesteś już tak zatruty parami rtęci i półślepy od czytania starych ksiąg, że nie pamiętasz, co dalej robić.
Belfer
Impulsem do napisanie tego tekstu stała się internetowa dyskusja, która uświadomiła mi, budząc przerażenie, że żyjemy dziś w epoce intelektualnej indolencji młodego pokolenia.
Heinlein, który zmarł w roku 1988, a więc przed czasem, gdy internet zawitał pod strzechy, jest dziś chętnie cytowanym autorem bon motów.
Wyobraźmy sobie Polskę w pierwszej połowie XVII wieku. Lada moment zacznie się epoka, o której z upodobaniem i fascynacją pisał Sienkiewicz. Zacznie się pasmo wojen, które zrujnują kraj i w konsekwencji przyczynią się do rozbiorów.
Nie wkracza się dwa razy do tej samej rzeki, więc ten moment, gdy po lekturze dzieła chciałoby się podzielić z innymi swoją opinią, po jakimś czasie mija bezpowrotnie. Nawet złośliwość, każąca skrytykować złą – w naszej opinii – książkę, też mija.